A na Facebooku wszyscy tacy szczęśliwi…
Myśl o tym, by szczerze, prosto z serca, napisać o depresji przyszła do mnie ponad rok temu. Zaczęło się od „Homo Deus” – niesamowitej książki, która, w krótkim fragmencie, zwróciła moją uwagę na niepodważalne statystyki mówiące, że w wyniku samobójstwa umiera współcześnie więcej osób niż w wyniku zabójstw. Wyobraź to sobie! Więcej osób staje się zabójcą dla samego siebie niż pada ofiarą zabójcy z zewnątrz…
To bardzo smutna prawda. Potwierdzają to niejedne dane naukowe. Depresja jest jednym z najczęściej spotykanych i najbardziej destrukcyjnych, poważnych zaburzeń psychologicznych (Ross, Smith i Booth, 1997).
Od kilku lat ośmielam się przyznawać do tego, że i ja znam jej gorzki smak. Wcześniej bardzo się wstydziłam o tym mówić, co w sumie nie dziwi, gdy zrozumiemy, jak silny związek ma wstyd z tą chorobą.
Kiedyś jednak znalazłam pewien cytat Carla Rogersa, mojego wielkiego autorytetu z dziedziny terapii i podejścia skoncentrowanego na kliencie… Powiedział on mianowicie, że:
Rzeczy najbardziej wstydliwe są najbardziej powszechne.
Carl Rogers
Poczułam jakąś niewysłowioną ulgę i lekkość, gdy pozwoliłam sobie otworzyć się na tą prawdę. Wielki, ciężki głaz, spadający z serca. Zrozumienie dla siebie, odwaga by wyjść do innych.
Bo jeśli jest to prawdą, to wielu, wielu innych ludzi też tak ma… Tkwią jednak w więzieniu wstydu i milczenia, ponieważ społecznie jest to wciąż temat tabu…
Spójrzmy bowiem na otaczający nas świat… Coraz częściej czytamy artykuły alarmujące o narastającej fali chorych na depresję na świecie. Jednak gdy przeglądamy różne strony internetowe, portale społecznościowe, niezmiennie zadajemy sobie pytanie: gdzie są te tłumy chorych, skoro w internecie wszyscy kipią szczęściem?
Jak tu przyznać się do problemu, zacząć mówić o nim głośno, skoro czujemy się z nim jak kosmita? Dlatego coraz częściej zaczęła nachodzić mnie myśl, że może warto napisać trochę więcej o tym zagadnieniu (w ramach równoważenia informacji w sieci, by choć odrobinę przybliżały się do wierniejszego odzwierciedlenia rzeczywistości) zwłaszcza, że znam temat zarówno z autopsji, ale i od strony profesjonalnej.
To mogłoby wesprzeć osoby chorujące, w odzyskaniu poczucia godności i zmniejszeniu poczucia inności w swojej chorobie… Dodać odwagi do mówienia o tym ze spokojem, poczuciem prawa do leczenia, do aktywnego szukania pomocy, tworzenia grup wsparcia, wychodzenia po wsparcie do społeczeństwa, rządu czy różnych fundacji.
Dodatkowo zaczęłam zastanawiać się, czy unikanie „trudnych” tematów, obchodzenie się z nimi po macoszemu, marginalizowanie, nie ogranicza wiedzy społeczeństwa niezbędnej do tego, by móc prawidłowo ten temat rozumieć, i – wreszcie – ewentualnie go w sobie zauważyć. Co, jeśli większość z nas w ogóle nie uświadamia sobie tego problemu? Nie reaguje, gdy jest najlepszy czas, najlepiej rokujący moment. Nie dostrzega problemu u siebie ale i u najbliższych?
Klamka zapadła. Wchodzę w to.
Otoczyłam się więc książkami, które znalazłam w domu: „Melancholia” Kępińskiego, „Depresja” Constance Hammen, „Radość życia, czyli jak zwyciężyć depresje” Davida D. Burns, „Umysł ponad nastrojem” Christine A. Padesky i Dennis Greenberger,”Świadomą drogą przez Depresję” Jon Kabat-Zinn, John Teasdale, Mark Williams, Zindel Segal i całą stertę książek dotyczących terapii: dialektywno – behawioralnej, terapii akceptacji i zaangażowania, terapii depresji skoncentrowanej na emocjach, terapii schematów oraz terapii egzystencjalnej… czyli wszystkich, które uważam za najskuteczniejsze w radzeniu sobie z tym problemem.
No cóż, powiem szczerze: poczułam przytłoczenie. Czytałam te książki i kilkadziesiąt innych od lat. Wiem, jak rozległy jest to temat. I myślę, że właśnie świadomość tego ogromu, między innymi, przytłaczała mnie w tym, by zacząć o nim pisać. Bo od czego zacząć? Jak optymalnie skondensować treści, by nie przygotowywać kolejnego podręcznika, tylko przekazać to, co najistotniejsze dla zrozumienia zagadnienia oraz dla wsparcia innych?
W końcu przyjęłam założenie, że z całego gąszczu wiadomości, teorii, zaleceń, źródeł i genez – skupię się na tych, które uważam za najistotniejsze z punktu widzenia osób wysoko wrażliwych, szczególnie kobiet. W sposób, jaki podpowiada mi serce.
Potrzebuję od razu zaznaczyć, że odnosi się to do problemów spadku nastroju tylko z występującymi odchyleniami w kierunku depresji, bez manii. W przypadku zaburzeń maniakalno – depresyjnych więcej badań sugeruje jednak źródło pochodzenia w obciążeniu genetycznym, leczenie wygląda więc inaczej. Dlatego tego typu depresji, będącego przeciwnym biegunem manii i często wręcz z niej wynikającej, nie będę tu omawiała. Skupiam się na takich stanach obniżenia nastroju, które najprawdopodobniej wynikają z naszego sposobu widzenia świata, przekonań wyniesionych z domu, przekazywanych z pokolenia na pokolenie, z wysokiej wrażliwości układu nerwowego i niewłaściwego opiekowania się tą cechą.
Co było pierwsze? Jajko czy kura?
Depresja jest niezwykle złożonym zjawiskiem BIOPSYCHOLOGICZNYM. Nauka do tej pory nie jest w stanie wyróżnić żadnej jego pojedynczej przyczyny. Istnieją niezbite dowody na to, że przy jej występowaniu zakłócone jest działanie neuroprzekaźników, a poprzez to umiejętność doznawania emocji zarówno pozytywnych jak i negatywnych. Udowodniono również, że w depresji wyższy jest poziom kortyzolu, a więc hormonu stresu (takie zmiany fizjologiczne wpływają znacząco na nastrój, pamięć, uwagę i zachowanie).
Czy jednak stresuje nas wystąpienie depresji, czy depresja jest konsekwencją stresu i tego, jak sobie z nim radzimy? (a właściwie nie radzimy?) To jest właśnie pytanie typu: co było pierwsze: jajko czy kura…
Z czego zaś może wynikać to „nie radzenie sobie ze stresem”, u danej osoby? Być może z zaburzeń poznawczych, z którymi również mamy w depresji do czynienia. Zaburzenia te wpływają na obraz siebie, świata i przyszłości i mają u takich osób zabarwienie negatywne. Osoby wysoko wrażliwe (wwo) gorzej sobie radzą ze stresem z tytułu reaktywności emocjonalnej i łatwości przeciążenia czułego układu nerwowego. Mają naturalnie niższy poziom serotoniny w porównaniu z nie – wwo, posiadają więc predyspozycje do zaburzeń lękowych i depresyjnych. Jednocześnie, jeśli nie rozwinęły w sobie umiejętności pracy z trudnymi myślami oraz, charakteryzującą ich, nadaktywnością umysłu, wówczas bardzo często może u nich dochodzić właśnie do zaburzeń poznawczych.
WAŻNE: jeśli nie jesteś pewien, czy jesteś wwo (wysoko wrażliwą osobą, hsp – high sensitive person), koniecznie zrób BEZPŁATNY TEST TUTAJ.
Jest to istna spirala depresji, w którą można wpaść „z każdej strony”, by potem kręcić się kółko…Można, przykładowo, wpaść w depresję z powodu nadmiernych reakcji na stres, następnie w wyniku depresji mogą pojawiać się tzw. „emocje wtórne”, tj. na przykład:
smutek z powodu smutku (bo przez złe samopoczucie tracimy jakieś ważne elementy życia), lub
gniew z powody smutku, lub
lęk przed smutkiem (wynikający z obaw, że np. nam się nie poprawi i gdzie to nas zaprowadzi…).
Spirala wciąga nas coraz bardziej, charakteryzująca umysł wwo głębia przetwarzania tylko wzmacnia negatywne myśli, one zaś stają się wodą na młyn kolejnych trudnych emocji…
Ciągła walka z myślami i emocjami, próba ich powstrzymywania, tłumienia, zużywa ogromne ilości energii. W końcu zaczyna brakować sił i dochodzi charakterystyczny brak aktywności, izolacja społeczna, wyobcowanie. Które, a jakże, także mogą być wynikiem depresji, albo jej źródłem…(!)
Istnieją badania pokazujące, że terapia poznawczo-behawioralna może skutecznie pomagać w wychodzeniu z depresji. Udowodniono, że wykorzystywane w niej narzędzia terapeutyczne mają zdolność zmieniania chemii i architektury połączeń neuronów w ludzkim mózgu! (Burns, 2010). Skoro jednak zmiana myślenia (bo na tym polega głównie ten nurt, w którym, swoją drogą, pracuję) może zmienić „chemię”, to nauka określonego myślenia w przeszłości też mogła na nią wpłynąć… Znów więc mamy możliwość powstania depresji w wyniku wyuczonych, np. w domu rodzinnym, nawyków myślowych, a z drugiej strony wiemy, że już istniejąca depresja dalej na zmiany w myśleniu, w kierunku negatywnym, wpływa. Mam nadzieję, że czytasz dalej i nie czujesz w sobie niepokoju, że ten temat jest kompletnie zakręcony. W sumie to jest (jak spirala to spirala), ale właśnie w zrozumieniu tego mechanizmu tkwi istota przyjęcia odpowiedniej postawy do tej choroby.
Tak więc kontynuujmy: wiele różnych badań pokazuje, że można się skutecznie nauczyć, jak zmieniać sposób patrzenia na świat i jak wpłynąć na kształt swoich podstawowych wartości i przekonań. Kiedy to się dzieje, dokonuje się głęboka (i dość trwała) zmiana nastroju, poglądów na rzeczywistość i produktywność. I to działa, niestety, w obie strony. Podważa więc kwestię istnienia tzw. depresji „endogennej” (a więc mającej zawsze i jedynie źródło w „biologii” ciała czyli w istniejącym niejako „na starcie” osłabionym działaniu neuroprzekaźnictwa). Dlatego nawet u osób, które spełniają kryteria tego typu depresji, poza konieczną farmakoterapią, zaleca się jednak również włączanie psychoterapii.
Wszystkie te czynniki: neurochemiczne / fizjologiczne / afektywne / poznawcze / behawioralne i społeczne – wchodzą tak naprawdę ze sobą w złożone i dynamiczne interakcje, przyczyniając się w ten sposób do powstania depresji.
Uważam zatem, że na wszystkie należy zwracać uwagę jednocześnie, gdy się to zagadnienie zgłębia.
PODSUMUJMY:
Z kwestii genetyki / biologii u osób wysoko wrażliwych: badania pokazują (Aron, 2017), że u osób wysoko wrażliwych istnieje niższy poziom serotoniny niż u nie – wwo. Nie jest to na tyle niski poziom, by sam w sobie odpowiadał za depresję, niemniej na pewno bardziej nas do niej predysponuje, co starałam się pokazać wyżej wplatając tę informację w opis działania mechanizmu spiralnego depresji.
Jednocześnie charakteryzująca wwo reaktywność emocjonalna wpływa na to, że mocniej odczuwamy trudne emocje, mocniej wpływa na nasz organizm każdy stres. To może powodować podwyższony poziom kortyzolu w organizmie, co w połączeniu z obniżonym poziomem serotoniny znów znacznie bardziej do depresji nas przybliża…
Warto mieć to na uwadze, jako „punkt wyjścia”. Jeśli nie dbamy o odpowiedni styl życia, wspierający optymalny dla naszej wysokiej wrażliwości poziom pobudzenia, wówczas mamy od razu zwiększone ryzyko od strony biologicznej, że depresja nas spotka. Dlatego odpowiednie nawyki prozdrowotne na co dzień to w naszym przypadku absolutne minimum! Jeśli chcesz się przyjrzeć swojemu stylowi życia pod tym kątem, zapraszam Cię byś zajrzała na stronę KURSU on-line dla WWO (KLIK) w którym uważnie przyglądamy się, między innymi, właśnie tym zagadnieniom.
Aby dopełnić obrazu potencjalnych źródeł zaburzeń nastroju u wwo, koniecznie musimy zwrócić uwagę jeszcze na aspekty poznawcze, społeczne, tożsamościowe i emocjonalne, które przeplatają się w obrazie klinicznym źródeł depresji.
I o tym opowiem Ci więcej podczas bezpłatnego spotkania / spotkań, tym razem nie w formie pisemnej, a w postaci webinaru. Zapisz się na niego na TEJ STRONIE (KLIK). Na BEZPŁATNYM szkoleniu online:
Będziemy kontynuowały tematykę źródeł zaburzeń nastroju u wwo (wszystkie pozostałe, poza biologicznymi)
Porozmawiamy o sposobach diagnozowania u siebie depresji oraz doprecyzowania, który jej rodzaj ewentualnie występuje u Ciebie
Skupimy się na metodach radzenia sobie z depresją z wykorzystaniem najskuteczniejszych technik terapii EFT (Skoncentrowanej na emocjach) oraz ACT (Akceptacji i zaangażowania) i innych
Postaram się rozwinąć dość kontrowersyjny wątek traktowania depresji jako „daru”…
Zapowiada się ciekawie?
Nie chcesz przegapić informacji o kolejnych częściach? Zapisz się na Newsletter poniżej, by dostać informacje o kolejnych spotkaniach online w ramach BEZPŁATNEGO CYKLU szkoleń i odbierz przy okazji 30-stronicowy ebook: „Tonąc w emocjach – nauka pływania”.
O AUTORCE
Nazywam się Małgorzata Pawlińska. Jako psycholog, coach ICF oraz licencjonowany konsultant i trener Odporności Psychicznej - pomagam kobietom będącym SP (SP – Sensitive Person) odnaleźć i rozwijać w życiu 3 SP: SPokój, SPójność, SPełnienie.
Bardzo bardzo bardzo dziękuję za ten post! Strasznie mi pomógł zrozumieć lepiej siebie. Teraz czuję dużą ulgę. Dziękuję!
Cieszę się bardzo Justyna, już niebawem kolejne części, mam nadzieję, że okażą się równie wspierające 🙂
Czytajac ten post mam wrażenie ze jest Pani mna! Tzn. Ten sam sposób myslenia… Dziękuję za ten post. Żałuję ze dopiero teraz trafilam na Pani stronę!
Nie żałuj Izo, lepiej późno, niż wcale 😉 Cieszę się, że przyciągam podobne do mnie Kobiety. Ściskam :*
Dzień dobry. Czy zapowiadany ciąg dalszy nastąpił?
Dzień dobry. Kontynuacja powyższego artykułu będzie miała formę bezpłatnych webinarów, na najbliższy zapraszam już 13.08.2024 o 19:30, strona zapisów znajduje się pod adresem: https://www.pawlinska.com/webinar-zapisy-13082024/
Mam nadzieję, że się na nim spotkamy? Pozdrawiam 🙂